Czy za zakupy będziemy teraz płacić więcej?
Inflacja według GUS to obecnie 2,6 proc. To powyżej progu wyznaczonego przez Narodowy Bank Polski. Czy jest się czym niepokoić?
- Jest kilka powodów, aby uznać, że jest to przejściowe. Jednak ceny na świecie nie rosną tak dynamicznie, jak w Polsce. W krajach OECD w ostatnim okresie inflacja spadła z 2,6 proc. do 2,3 proc. – tłumaczy w rozmowie z MarketNews24 Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.
Co więcej, polska gospodarka jest mocno związana z tym, co dzieje się w innych krajach Unii, a inflacja producencka w krajach UE spadła bardziej niż się tego spodziewali analitycy, do poziomu 1,6 proc. To znaczy, że popyt w UE może być słaby i będzie to miało wpływ na ceny dla konsumentów, które nie powinny rosnąć zbyt szybko.
- O co bym się martwił? Paradoksalnie, o presję płacową. To rosnące wynagrodzenia mogą podbijać inflację w Polsce, niezależnie od tego, co się dzieje za granicą – mówi Łukasz Wardyn.
Jeżeli nie uda nam się zatrzymać na polskim rynku pracowników z Ukrainy i wielu z nich przeniesie się do Niemiec, wówczas presja na wzrost wynagrodzeń będzie jeszcze większa (ostatnio wynagrodzenia wzrosły o 7,7 proc. rok do roku). W takim przypadku będziemy mieli dużo większy problem z inflacją, a niestety polski rząd nic nie robi, aby przyciągnąć i zatrzymać przyjezdnych.