Świadkowie zeznawali w procesie aktywistek oskarżonych o dewastację pomnika Syrenki
8 marca 2024 r., w Międzynarodowy Dzień Kobiet, aktywistki Ostatniego Pokolenia oblały farbą znajdujący się przy warszawskim Wybrzeżu Kościuszkowskim pomnik Syrenki. Prokuratura zarzuca im, że działając wspólnie i w porozumieniu, dokonały uszkodzeń rzeźby syreny, niecki fontanny i cokołu kamiennego z piaskowca, powodując tym samym straty na ponad 361 tys. 607 zł.
Pomnik Syrenki, której pierwowzorem była zmarła w drugim dniu Powstania Warszawskiego Krystyna Krahelska, pochodzący z 1939 r., jest wpisany do rejestru zabytków woj. mazowieckiego.
W środę oskarżone kontynuowały składanie wyjaśnień. Na pytanie sądu, dlaczego, chcąc wyrazić swój protest, wybrały pomnik warszawskiej Syrenki, jedna z nich odpowiedziała, że „jest to pomnik kobiety, który symbolizuje jej siłę i walkę o swoje przekonania".
- W ciągu ostatnich lat coraz bardziej staje się ona symbolem feministycznym, a to właśnie kobiety i osoby niefeministyczne są i będą coraz bardziej narażone na skutki kryzysu klimatycznego. (...) Chociażby można spojrzeć na problem migracji, który także jest spowodowany zmianami klimatu, które powodują chociażby susze i powodzie, przez które ludzie uciekają z domu. I spośród tych osób, co piąta kobieta uchodźcza jest narażona na przemoc seksualną - wyjaśniła aktywistka.
Kobieta tłumaczyła, że przed przeprowadzoną przez siebie akcją obie z koleżanką sprawdzały w dostępnych źródłach - w tym na stronie internetowej konserwatora zabytków - czy pomnik jest zabytkiem.
Zastrzegła, że ich działanie spotkało się z negatywnymi komentarzami, ale tylko w mediach, które przedstawiły oblanie pomnika farbą. Tam, gdzie obraz ten został uzupełniony o słowa wyjaśnienia - m.in. o manifest aktywistek - komentarze były pozytywne i wspierające.
Zdaniem obu ich działanie było skuteczne, bo temat pogłębiającego się kryzysu klimatycznego trafił do mediów.
Ponadto sąd przesłuchał świadka - pracownika Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który 12 marca dokonał oględzin pomnika.
Mężczyzna podkreślił, że pomnik jest wpisany do rejestru zabytków - co można zweryfikować m.in. w biuletynie informacji publicznej, a także na stronach Narodowego Instytutu Dziedzictwa.
Wyjaśnił również, że po przybyciu na miejsce zdarzenia - 12 marca, a więc kilka dni później - zastał oczyszczony pomnik, na którego cokole, wykonanym z piaskowca, zaobserwował czerwone plamy, których źródłem była użyta przez aktywistki farba.
- Po przesłuchaniu świadka wiemy, że nie wie on nic o zdarzeniu z 8 marca i że ma bardzo ogólną, pochodzącą od przełożonego, wiedzę na temat prac wykonywanych przed swoimi oględzinami - a więc zapewne związanymi z wydarzeniem z 8 marca. To zdecydowanie za mało, żeby pokusić się o jakąkolwiek refleksję na temat końca tej sprawy - powiedział PAP adwokat obrońca Radosław Baszuk.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na 22 października.
Pomnik Syrenki na bulwarach wiślanych odsłonił 85 lat temu w czerwcu 1939 r. Stefan Starzyński, który był inicjatorem powstania rzeźby. Jej autorką jest Ludwika Nitschowa.
Do prac nad rzeźbą Starzyński udostępnił rzeźbiarce halę nieczynnej kotłowni na terenie Zespołu Stacji Filtrów przy ul. Koszykowej 81. Dyrekcja Stacji Filtrów przydzieliła jej także do pomocy dwóch pracowników fizycznych.
Nitschowej do opracowania głowy i korpusu syreny pozowała studentka etnografii Uniwersytetu Warszawskiego Krystyna Krahelska, która zginęła w Powstaniu Warszawskim. Gdy pozowała do pomnika, miała 23 lata.
Podczas okupacji niemieckiej żaden z dwóch warszawskich pomników Syrenki nie znalazł się na liście monumentów przeznaczonych do rozbiórki. Nie zostały one również zniszczone po upadku powstania. Prawdopodobnie stało się tak, gdyż oba były nad Wisłą, która od września 1944 r. stanowiła linię frontu. Pomnik został jednak uszkodzony. W 1949 r. pracownia Braci Łopieńskich bez zdejmowania rzeźby z cokołu załatała 35 drobnych przestrzelin. (PAP)
Autor: Katarzyna Czarnecka
ksc/ mark/
