Łódź/ Trwa proces ws. śmierci 12 pensjonariuszy domu schronienia w Zgierzu, prowadzonym przez fałszywego księdza
Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Łodzi od maja ubiegłego roku. Najbliższe terminy rozpraw wyznaczono na 11 i 14 września oraz 9 i 24 października.
48-letni Marek N. zasiadł na ławie oskarżonych po ponad 5 latach śledztwa. Mężczyzna, podając się za księdza Kościoła Starokatolickiego RP (Kościół ten nie podlega zwierzchnictwu Kościoła Rzymskokatolickiego), prowadził w Zgierzu Dom Schronienia dla Potrzebujących, Bezdomnych, Starszych i Samotnych. Działalność placówki wpisanej jedynie do rejestru noclegowni, sprowadzała się w rzeczywistości do całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi i w podeszłym wieku.
Zdaniem śledczych w placówce nie zapewniono niezbędnej opieki, warunków bytowych i sanitarnych, umieszczając podopiecznych w wieloosobowych, przeludnionych i nieogrzewanych pomieszczeniach, bez należytej obsługi higienicznej, dbałości o zapewnienie odpowiedniego wyżywienia, utrzymanie czystości, mycie, zmianę pościeli, bielizny i ubrań, konsekwencją czego było m.in. szerzenie się wszawicy i świerzbu.
Podopiecznym nie zapewniono też koniecznej opieki medycznej, farmakologicznej i rehabilitacyjnej oraz obsługi higienicznej, czy diety adekwatnej do stwierdzanych schorzeń. Niejednokrotnie nie podawano wszystkich niezbędnych lekarstw i ignorowano informacje o krytycznym stanie zdrowia pensjonariuszy. Efektem tego były cierpienia fizyczne i psychiczne podopiecznych, którzy przebywali w placówce.
Prokuratura postawiła Markowi N. 30 zarzutów. Jak podano w akcie oskarżenia, będąc zobowiązanym do opieki nad osobami przyjętymi do domu schronienia, naraził 26 podopiecznych tego domu, którzy wymagali całodobowej opieki, w tym wzmożonej opieki medycznej lub pomocy w podstawowych czynnościach dnia codziennego z powodu wieku, choroby lub niepełnosprawności na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz spowodował u 43 podopiecznych ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, czego następstwem była śmierć 12 podopiecznych. U 22 podopiecznych spowodował inny niż ciężki uszczerbek na zdrowie w postaci naruszenia czynności narządu ciała lub rozstroju zdrowia.
Markowi N. postawiono też zarzuty znieważania prochów zmarłych pensjonariuszy, przywłaszczenia po nich świadczeń emerytalnych, wyłudzenia zasiłków pogrzebowych oraz przejmowania majątków osób w podeszłym wieku, w tym mieszkania i działki.
Oskarżony przed sądem nie przyznał się do żadnego z zarzuconych mu w akcie oskarżenia czynów. Jak mówił na jednej z rozpraw, z osobami wymienionymi w akcie oskarżenia nie miał kontaktu - nie przygotowywał leków, nie mył ich, nie sprzątał, nie gotował, nie prał i nie chodził po pokojach. Podkreślał, że nigdy nie brakowało pieniędzy na leki i jedzenie dla pacjentów.
Dom Schronienia w Zgierzu prowadzony był bez zgody wojewody łódzkiego; działał przez rok od 2015 r. Mogło przebywać w nim nawet 90 schorowanych i starszych osób wymagających stałej opieki. W październiku 2016 r. po inspekcji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, na wniosek wojewody łódzkiego schronisko zostało zamknięte w trybie natychmiastowym. Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w związku ze śmiercią czterech osób przewiezionych do szpitali z Domu Schronienia oraz osoby, która zmarła w tej placówce.
Do tej pory w sprawie zeznawali liczni świadkowie, m.in. dziennikarz, który działalność "fałszywego księdza" nagłośnił w 2015 roku w telewizyjnym "Magazynie Ekspresu Reporterów", b. pracownica Urzędu Skarbowego, która przyszła do zgierskiej placówki na kontrolę i była tak wstrząśnięta tym, co w niej zastała, że natychmiast zawiadomiła prokuraturę i sanepid czy też emerytowany ksiądz Kościoła Starokatolickiego RP, z którym połączony się w ramach wideokonferencji, gdyż w związku z inną sprawą przebywał w areszcie śledczym w Gdańsku.
Wymienione osoby krytycznie wypowiadały się o warunkach panujących w prowadzonej przez Marka N. placówce, określając je jako tragiczne. Ostatnio przed łódzkim sądem zeznawała kobieta, zatrudniona jako kucharka w zakładzie opiekuńczym w Działach Czarnowskich (woj. mazowieckie), prowadzonym przez fundację, której prezesem był oskarżony. Jak mówiła, ten zakład prowadzony był zgodnie z obowiązującymi zasadami, zaś Marek N. miał dobrze traktować swoich podopiecznych.
Rozpoczęty w ubiegłym roku proces jest już kolejnym dotyczącym Marka N. Dwa lata temu został on skazany przez Sąd Rejonowy w Zgierzu na cztery lata więzienia i 13,5 tys. zł. grzywny za zarzuty dotyczące oszustw, przywłaszczeń i pozbawienia wolności. Wcześniej był karany m.in. za znęcanie się nad podopiecznymi w innym z prowadzonych przez siebie ośrodków.(PAP)
Autorzy: Bartłomiej Pawlak, Agnieszka Grzelak-Michałowska
bap/ agm/ maak/