Prawomocny wyrok w sprawie śmiertelnego potrącenia mężczyzny
We wrześniu 2024 r. Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Agnieszkę K. na 14 lat więzienia, uznając, że prowadząc samochód BMW po alkoholu i narkotykach i śmiertelnie potrącając swojego chłopaka, dopuściła się zabójstwa w zamiarze ewentualnym.
Apelację od wyroku wnieśli prokurator i obrońcy oskarżonej. W poniedziałek Sąd Apelacyjny w Łodzi wydał prawomocny wyrok w tej sprawie. Uznał za zasadną apelację obrońców Agnieszki K. i orzekł, że oskarżona nie dopuściła się zabójstwa, ale spowodowania pod wpływem alkoholu i środków odurzających wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Skazał ją na 10 lat i 6 miesięcy więzienia i wydał jej zakaz prowadzenia pojazdów przez 9 lat.
Sędziowie ocenili, że sąd pierwszej instancji "zbyt pochopnie i w sposób uproszczony podszedł do zamiaru, w jakim działała oskarżona".
"Sąd okręgowy postawił znak równości pomiędzy umyślnym naruszeniem zasad ruchu drogowego oraz zamierzonym stworzeniem zagrożenia a zamiarem zabójstwa. To zbyt uproszczone podejście" – powiedział, uzasadniając wyrok sędzia Marek Surmacz.
Dodał, że obrońcy oskarżonej mają rację, że zamiar zabójstwa nie może pozostawać w sferze domniemań. Musi wynikać ponad wszelką wątpliwość z materiału dowodowego i ustaleń postępowania.
"Z wyjaśnień oskarżonej wynika, że chciała nastraszyć pokrzywdzonego. Taki był jej zamiar. Jazda oskarżonej była całkowicie nieodpowiedzialna, brawurowa i doprowadziła do śmierci pokrzywdzonego. To jednak za mało, żeby przypisać jej zamiar zabójstwa nawet w formie łagodniejszej – zamiaru ewentualnego" – argumentował sędzia Surmacz.
Przeciwko przypisanemu oskarżonej zamiarowi pozbawienia życia Bartłomieja M. przez jego dziewczynę Agnieszkę K. przemawia zdaniem sędziów także to, że oskarżona po wypadku pozostała na miejscu wypadku, wezwała pomoc i działając – jak ocenił sędzia "niezbornie i nieudolnie, ale próbowała udzielić pomocy".
"Tak się nie zachowuje osoba, która działała z zamiarem zabójstwa. Dlatego nie podzieliliśmy stanowiska sądu pierwszej instancji, że był tu zamiar zabójstwa, ale że był to wypadek ze skutkiem śmiertelnym" – powiedział sędzia Surmacz.
Dodał, że zmiana kwalifikacji i redukcja odpowiedzialności oskarżonej, musiała skutkować też zmianą orzeczonej wcześniej kary za zabójstwo. Dlatego sąd obniżył wymiar kary z 14 lat pozbawienia wolności do 10 lat i 6 miesięcy. Dodatkowo podniósł o rok (z 8 do 9 lat) zakaz prowadzenia pojazdów.
"Oskarżona winna mieć świadomość, że swoim całkowicie nieodpowiedzialnym zachowaniem na drodze, swoją brawurą, może – użyję tego słowa – głupotą, spowodowała najcięższy możliwy skutek, czyli śmierć pokrzywdzonego. Sąd ma nadzieję, że oskarżona wykorzysta czas odbywania kary, żeby zmienić swoje życie, zdobyć wiedzę, może unikalne umiejętności i może zadośćuczyni w przyszłości rodzinie pokrzywdzonego" – powiedział, zwracając się do obecnej podczas odczytywania wyroku Agnieszki K.
Do zdarzenia doszło 15 lipca 2023 r. na drodze w Bobrownikach pod Łowiczem (Łódzkie). Bartłomiej M. i Agnieszka K. noc tuż przed tragedią spędzili w domu dziewczyny. Pokłócili się i mężczyzna wyszedł. Pijana Agnieszka K. wsiadła do BMW. Podjeżdżała bardzo blisko idącego drogą mężczyzny i ostro hamowała.
Jak później wyjaśniała, namawiała go, żeby wsiadł do auta i wrócił z nią do domu. Kiedy odmówił, Agnieszka K. odjechała kilkaset metrów, by tam zawrócić i nabierając prędkości – jak wyjaśniała w sądzie – przejechać bardzo blisko niego, przegazowując auto, by zwrócić jego uwagę czy też go nastraszyć.
Auto było niesprawne, a ona, jadąc z prędkością 90 km/godz. (tak prędkość w chwili wypadku oszacował biegły) w miejscu, gdzie dopuszczalna prędkość maksymalna to 40 km na godz., hamując gwałtownie, straciła panowanie nad pojazdem i uderzyła w mężczyznę. Zmarł na miejscu wypadku, mimo że kobieta wezwała pomoc, a sama próbowała reanimować śmiertelnie rannego. (PAP)
jus/ joz/
