Syn oskarżony o zabójstwo matki. Sam zgłosił się na policję
29 lutego 2016 roku do mieszkającej samotnie 74-letniej kobiety przyjechał w odwiedziny jej krewny. Drzwi nie były zamknięte na klucz, co już było podejrzane, bo starsza pani była osobą wyjątkowo ostrożną. W mieszkaniu panował bałagan mogący wskazywać na to, że dokonano włamania. Mężczyzna wezwał więc policję i to właśnie funkcjonariusze odnaleźli, leżące się na schodach prowadzących do piwnicy zwłoki pokrzywdzonej.
"Oględziny i sekcja zwłok wykazały, że ofiara zginęła na skutek rozległych urazów czaszkowo–mózgowych. Ponadto, biegli wskazali, iż obrażenia te powstały przy użyciu narzędzia twardego tępokrawędzistego np. młotka" - poinformował PAP Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury okręgowej w Łodzi.
Mimo skrupulatnego zabezpieczenia śladów kryminalistycznych, analiz billingów, oględzin telefonów i opinii biegłych, śledztwo nie doprowadziło do ustalenia sprawcy i po ponad dwóch latach od zbrodni, w lipcu 2018 roku zostało umorzone. Przełom nastąpił przed rokiem, kiedy do jednej z komend policji zdzwonił mężczyzna, który powiedział, że jest synem zamordowanej kobiety. W rozmowie z policjantem powiedział, że jest sprawcą zbrodni. Opisał też przebieg zdarzenia, a także narzędzie którego użył.
"Analiza logowań telefonu wykazała, iż rzeczywiście numer z którego dzwonił należał do 58–letniego syna kobiety. Mężczyzna został zatrzymany. Oględziny jego aparatu telefonicznego, a także przeprowadzone badanie fonoskopijne umożliwiły przedstawienie mu zarzutu zbrodni zabójstwa" - powiedział prokurator Krzysztof Kopania.
Według ustaleń prokuratury na krótko przed zbrodnią przyjechał do Polski z zagranicy. Odwiedził matkę, która sama wpuściła go do środka. Wtedy miał ją zaatakować i zepchnąć ze schodów do piwnicy, a później zadać jej w głowę kilka uderzeń młotkiem. Narzędzie zbrodni wyrzucił do rzeki z mostu przy obwodnicy Koła.
"Oskarżony odpowiadał sporządzonemu wcześniej profilowi psychologicznemu sprawcy przestępstwa. Stwierdzone cechy psychologiczne i ustalone fakty pozwoliły na przyjęcie, że najprawdopodobniej kierował się on motywem ekonomicznym. Z zebranych dowodów wynika, że pokrzywdzona miała zamiar sporządzić testament, w którym oprócz syna miała także ująć swojego wnuka. Do spisania ostatniej woli kobiety jednak nie doszło, a oskarżony, kiedy tylko nadarzyła się taka możliwość sprzedał dom matki i zatrzymał pieniądze dla siebie" - powiedział Kopania.
Według informacji z prokuratury 58-latek poddany został obserwacji sądowo–psychiatrycznej, ale biegli nie dopatrzyli się podstaw do kwestionowania jego poczytalności. Mężczyźnie kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.(PAP)
autor: Marek Juśkiewicz
jus/ mark/