W czwartek sąd rozpozna zażalenie na aresztowanie żołnierza, który strzelał w Mielniku
Postanowienie o zastosowaniu wobec podejrzanego trzymiesięcznego aresztu wydał 3 stycznia Wojskowy Sąd Garnizonowy w Olsztynie. Zażalenie na tę decyzję wniósł jego obrońca mec. Marek Gawryluk.
"W ocenie obrony najważniejszym na tym etapie jest ustalenie stanu zdrowia podejrzanego i jego poczytalności, a nie izolacja w areszcie" – powiedział Gawryluk.
Dodał, że jego klient nie sprawiał wcześniej problemów, więc trudno zrozumieć, dlaczego doszło do zdarzenia w Mielniku.
"To był spokojny żołnierz pochodzący z dobrej rodziny, który nie sprawiał kłopotu w wojsku. Cieszył się dobrą opinią, miał kolegów, lubili się" – wyliczał adwokat.
Prokuratura informowała, że 1 stycznia 25-letni szeregowy 18 Dywizji Zmechanizowanej pełniący służbę przy granicy z Białorusią w ramach operacji Bezpieczne Podlasie samowolnie oddalił się z obozowiska w Mielniku. Zabrał ze sobą broń służbową. Na drodze zatrzymał cywilny samochód, po czym strzelał w jego kierunku. Autem jechały dwie osoby. Nikt nie doznał obrażeń.
Po oddaniu w sumie kilkudziesięciu strzałów żołnierz uciekł do pobliskiego lasu. Szybko zatrzymali go inni żołnierze. Okazało się, że miał blisko dwa promile alkoholu w organizmie.
We wszczętym w tej sprawie śledztwie usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych i przekroczenia uprawnień. Jest też podejrzany o przestępstwo z części wojskowej Kodeksu karnego. Chodzi o przepis mówiący o tym, że karze podlega żołnierz, który wprawił się w stan nietrzeźwości na służbie lub będąc do takiej służby wyznaczonym.
Rzecznik operacji Bezpieczne Podlasie ppłk Kamil Dołęzka informował PAP, że 25-latek został 9 stycznia wydalony z dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i przeniesiony do tzw. pasywnej rezerwy.
"Nie jest żołnierzem Wojska Polskiego, został wydalony ze służby" – podkreślił rzecznik. (PAP)
mbo/ joz/