Wznowiony przewód sądowy w procesie ws. śmierci dziennikarza B. Gadomskiego
Sprawa przed Sądem Okręgowym w Łodzi dot. śmierci łódzkiego dziennikarza toczy się od ponad roku. Na ławie oskarżonych zasiadła para jego opiekunów, którzy mieli zająć się 71-letnim, schorowanym i nieposiadającym bliższej rodziny dziennikarzem po jego wyjściu ze szpitala. Niedługo przed śmiercią Gadomski sporządził testament, w którym zapisał im cały swój majątek.
Prokuratura Łódź-Górna oskarżyła 57-letniego Borysa Ł. o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Przyjęto, że mężczyzna działał z zamiarem ewentualnym, a więc podając kilkudziesięciokrotnie zawyżoną dawkę insuliny, godził się ze skutkami swojego czynu - ze spowodowaniem śmierci 71-latka włącznie.
Natomiast 53-letnia żona oskarżonego Halina K.-Ł. odpowiada za narażenie pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Żadne z oskarżonych nie przyznało się do winy.
We wtorek przewodniczący składu orzekające sędzia Tomasz Kaczmarek miał ogłosić wyrok w tej sprawie, lecz zamiast tego zapowiedział wznowienie przewodu sądowego. Jak uzasadnił, związane jest to z uzupełnieniem materiału dowodowego. Sąd postanowił zwrócić się do apteki m.in. o nadesłanie kopii paragonów z dnia 6 i 7 marca 2020 roku, na podstawie których wystawiono zbiorczą fakturę VAT na nazwisko Bohdana Gadomskiego.
"W toku śledztwa prokurator ustalił pracownika, który miał sprzedać oskarżonym insulinę w aptece. Wystawił on fakturę VAT obejmującą sprzedaż medykamentów. Został przesłuchany w toku postępowania sądowego, ale sąd dopatrzył się, że faktura była wystawiona zbiorczo na trzy transakcje, z których pierwsza miała miejsce 6 marca. Oskarżona mówiła, że obsługiwał ją nie mężczyzna, tylko kobieta w związku z czym sąd postanowił jeszcze wyczerpać materiał dowodowy w tym zakresie. Być może da się też ustalić numer serii insuliny, którą sprzedano oskarżonym" – wyjaśnił sędzia.
Prokurator Joanna Sikora oceniła, że na podstawie dostarczonych dowodów zakupu sąd chce dokładnie ustalić, jakie leki i kiedy zakupili oskarżeni dla pokrzywdzonego.
"Na podstawie tego zostanie ustalone, jaka insulina została sprzedana i może rozstrzygnąć, czy był podawana z tej ampułki czy też innej, bo jak wiemy pan Bohdan Gadomski miał też swoje ampułki z insuliną" – mówił obrońca oskarżonych adw. Andrzej Śmigielski.
Kolejna rozprawa ma odbyć się 31 sierpnia.
Zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa w tej sprawie złożył szpital, w którym 24 marca 2020 roku zmarł znany łódzki dziennikarz. Jak wykazała sekcja zwłok, do zgonu doszło w wyniku skrajnej hipoglikemii, wywołanej prawdopodobnie przedawkowaniem insuliny.
Śledczy ustalili, że w 2020 roku Gadomski kilkukrotnie przebywał w jednym z łódzkich szpitali. Po wypisie, do którego doszło 6 marca, trafił pod opiekę Borysa Ł. i jego żony. Dziennikarz chorował m.in. na cukrzycę i konieczne było podawanie mu insuliny.
Jak wynikało z dowodów zebranych przez prokuraturę, opiekunowie podawali ten lek w nieprawidłowy sposób, bez wykorzystania specjalnego aplikatora tzw. pena, co prawdopodobnie doprowadziło do znacznego przekroczenia zaleconych dawek. W dniu 8 marca 2020 roku w godzinach rannych oskarżony wezwał pogotowie, ponieważ nie mógł "dobudzić" podopiecznego. Zespół pogotowia ratunkowego stwierdził, że mężczyzna na skutek przedawkowania insuliny był w stanie ciężkim, nie reagował na podawane leki, dlatego też przewieziony został do szpitala, gdzie mimo starań lekarzy zmarł.
"Kluczowa dla śledztwa okazała się opinia biegłego diabetologa, który oszacował, że mogło dojść nawet do 10-krotnego przedawkowania insuliny. Uznał też, że są podstawy do przyjęcia, iż sposób dawkowania insuliny był pozbawiony kontroli i była ona podawana w sposób niewłaściwy" - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Borys Ł. wyjaśniał przed sądem, że nie został odpowiednio poinstruowany, w jaki sposób ma posługiwać się strzykawką do podawania insuliny; sędzia zgodził się nawet, by oskarżony zaprezentował swoją własną metodę "odmierzania" leku - bez użycia pena.
Obrońca Andrzej Śmigielski również zwracał uwagę na to, że lekarze ze szpitala, w którym wcześniej przebywał Gadomski, nie zainteresowali się tym, czy jego opiekun wie, jak podawać insulinę, trudno zatem zarzucać oskarżonemu umyślność działania, czy zamiar ewentualny spowodowania uszczerbku na zdrowiu.
Te tłumaczenia nie przekonały jednak prokurator Joanny Sikory. Podkreślała ona, że wszystkie dowody traktowane całościowo wskazują na intencje oskarżonych, motyw i sposób działania. Zwróciła też uwagę, że małżeństwo ukrywało przed znajomymi Gadomskiego fakt jego śmierci i zarządzało jego majątkiem przed ustaleniem spadku.
Ostatecznie dla Borysa Ł. zażądała kary dziesięciu lat więzienia, a dla jego małżonki - pięciu lat pozbawienia wolności.
Obok sprawy karnej w sprawie śmierci Gadomskiego toczy się proces cywilny o spadek po nim. Zgodnie z zapisami w testamencie małżeństwo Ł. miało odziedziczyć cały majątek dziennikarza. Proces jest zawieszony do wyroku w sprawie karnej.
Bohdan Gadomski był znanym dziennikarzem muzycznym. Przez kilkadziesiąt lat pisał dla wielu redakcji łódzkich i ogólnopolskich. Współpracował głównie z tytułami zaliczanymi do tzw. prasy kolorowej. Dziennikarz specjalizował się w wywiadach ze znanymi artystami, nie tylko sceny muzycznej.
Wyróżniał go specyficzny styl bycia i ubioru - na tyle charakterystyczny, że już po śmierci Gadomskiego, powstała inspirowana jego postacią sztuka teatralna "Tańczący z gwiazdami", która została wystawiona przez łódzki Teatr Powszechny.(PAP)
autorzy: Bartłomiej Pawlak, Agnieszka Grzelak-Michałowska