Nie dam się zastraszyć władzom miasta
Od kilku lat stowarzyszenie LDZ Zmotoryzowani Łodzianie i jego lider Jarosław Kostrzewa publikują w internecie krytyczne wobec władz miasta materiały głównie dotyczące fatalnego stanu komunikacji i dróg miejskich. Przedstawicieli zdominowanych przez Platformę Obywatelską władz Łodzi krytykę nazywają akcją polityczną.
Ostatnio Kostrzewa w jednym z facebookowych wpisów przedstawił publiczne dokumenty i zacytował informacje TVP3 Łódź ws. remontu ulicy Przepiórczej na łódzkim osiedlu w Łagiewnikach. "Chodziło o koszt przebudowy tej drogi i to, że w okolicach są działki należące do byłego wiceprezydenta, a obecnego sekretarza miasta Łodzi, Wojciecha Rosińskiego. To było nawiązanie do materiału TVP. Wcześniej przez lata występowałem w mediach, toteż zdziwiła mnie natychmiastowa reakcja rzecznika prasowego prezydent Łodzi Marcina Masłowskiego" – relacjonował w rozmowie z PAP Kostrzewa.
"Rzecznik zażądał przeprosin i wpłacenia 5 tysięcy złotych na konto jednej z fundacji charytatywnych. Masłowski straszył mnie na messengerze, że jeśli nie opublikuję +sprostowania+ za naruszenie +dóbr miasta+, to pozwie mnie do sądu. Korespondencję z rzecznikiem udostępniłem publiczne" – mówił.
"Nie ugnę się, nie zapłacę i nie przeproszę. Niech sobie idą do sądu. Będzie show na 600-lecie Łodzi" – podkreślił. "To jest straszenie mnie i nękanie ze strony rzecznika, który napisał na messengerze, że mam mu podać adres domowy, bo chce przesłać pismo" – zaznaczył. "Moim zdaniem, oprócz nękania mnie, to jest jeszcze próba wyłudzenia moich danych osobowych" – wskazał szef LDZ ZM.
Sprawą zainteresowało się Ministerstwo Sprawiedliwości. Wiceszef tego resortu Piotr Cieplucha powiedział PAP, że będzie osobiście interweniował w tej sprawie. "Całe to +pismo+ na komunikatorze Facebooka nie ma mocy w obrocie prawnym" – podkreślił wiceminister. "Jest to dowód na śmieszność i małostkowość polityków PO, którzy piastują funkcje w łódzkim samorządzie" – dodał.
"Już sam fakt skierowania tego +pisma+ poprzez komunikator internetowy, bez podpisów, pieczątek i innych atrybutów urzędowych to błazenada. Poradziłem panu Kostrzewie wyrzucenie tego pisma do kosza" – podsumował wiceminister Cieplucha.
Obroną Jarosława Kostrzewy zajęła się także organizacja reprezentująca media. "Społecznik został objęty ochroną prawną Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich" – powiedziała PAP dyrektor tej instytucji dr Jolanta Hajdasz. Rzecznik prasowy prezydenta miasta Marcin Masłowski, poproszony pisemnie w piątek przez PAP o komentarz w tej sprawie, nie odpowiedział.(PAP)
Autor: Hubert Bekrycht
hub/ jann/