W szpitalu im. Pirogowa będą wszczepiane implanty słuchowe
Ordynatorka oddziału laryngologii w łódzkim szpitalu im. Pirogowa dr Beata Kociszewska przyznała, że implantacja i wszczepione urządzenie nie są niczym nowym w Polsce.
"Dostępność tych zabiegów jest jednak wciąż zbyt mała, a nam chodzi o to, by znalazły się one także w zasięgu pacjentów z naszego regionu. Zazwyczaj implantacje wykonuje się w szpitalach klinicznych, w wyspecjalizowanych ośrodkach. My jesteśmy placówką wojewódzką, która do tej pory wykonywała tylko zabiegi podstawowe" – dodała.
Pierwszą pacjentką, która odzyskała słuch w szpitalu im. Pirogowa, jest 67-letnia Regina Chłopecka. Kobieta była głucha przez ponad 50 lat. Słuch straciła w wyniku choroby w bardzo młodym wieku. Po wszczepieniu implantu słuchowego zakotwiczonego w kości jej życie całkowicie się zmieniło.
"Słyszę nawet to, czego bym słyszeć nie chciała, np. tykanie zegara albo rozmowy ludzi, którzy są w pobliżu. Oczywiście, zawsze mogę wtedy przyciszyć aparat. I co najważniejsze – mogę iść wszędzie: do urzędu, do kina – i wiem, że dam sobie tam radę, bo będę słyszeć" – podkreśliła.
Wszczepianie implantów słuchowych wejdzie na stałe do oferty szpitala im. Pirogowa. Laryngolożka Paulina Podlawska-Nowak, która przeprowadziła zabieg wspólnie z kolegami, przyznała, że do zabiegu przygotowywanych jest już kilku kolejnych pacjentów. Aby skorzystać z tej formy leczenia, należy zgłosić się ze skierowaniem od lekarza pierwszego kontaktu do poradni laryngologicznej szpitala, gdzie przeprowadzane są badania kwalifikacyjne.
"Zależnie od niedosłuchu kwalifikujemy do takich zabiegów pacjentów z niedosłuchem przewodzeniowym, mieszanym albo pacjentów, którzy mają jedno ucho głuche. Mogą to być np. osoby po epizodach nagłej głuchoty, u których to jedno ucho ma głęboki niedosłuch odbiorczy. Mogą też być to pacjenci, którzy byli operowani w przeszłości i nie ma możliwości przywrócenia im prawidłowej drogi słyszenia w tym uchu, które było operowane. 30-40 lat temu robiło się zabiegi na uchu środkowym, po których zostawała duża jama pooperacyjna – tam już nie mamy możliwości przywrócenia powietrznej drogi słyszenia. Ale tacy pacjenci też się kwalifikują do implantacji" – wyjaśniła Podlawska-Nowak.
Zdaniem dyrektora szpitala im. Pirogowa dr Romana Bociana laryngolodzy z jego placówki nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, jeśli chodzi o nowoczesne metody leczenia chorób narządu słuchu.
"Nasz zespół bierze udział w zabiegach i szkoleniach w Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach pod Warszawą. Myślę, że już niebawem uda się nam wykorzystać tę wiedzę w jeszcze większym zakresie, z korzyścią dla pacjentów z regionu łódzkiego" – podkreślił. (PAP)
agm/ joz/